To juz troche dawno,ale za czasow pana Kluziaka tych dzikich zarosli nie bylo i tablica byla widoczna.Tym zdjeciem chcialem zadokumemtowac ze ostrzeszowskie drogownictwo posiadalo wlasna szkolke drzew i pokazac gdzie "zawsze" byla w moim pojeciu i za moich czasow.mamy nowy temat drogi w ostrzeszowskim ktore czesciowo sa do porownania z drogami opisanymi przez X.Fabisza(bo przez skrot X. pisano) a dzisiaj piszemy ks.Fabisz Jeszcze po wojnie mielismy drogi obsadzone drzewami czeresni i jaden z takich odcinkow drogi wydzierzawiony byl prze rodzine Wrobel.Oczywiscie w czasie dojrzewania bylo pilnowanie na rowerach byli chetni nie wiedzac ze te czeresnie praktycznie byly kupione.No ale wtedy jeszcze nie bylo Warszawy ani Syrenki mowa o autach wiec i owoc jadlo sie z drzewa. Kiedys prosilem jewdnego z dziejowiczow by o tej szkolce troche napisal,moze to zdjecie go zmobilizuje.jak dotad wiemy ze sa tam trudnosci z woda gruntowa.
wipel14 lat, 1 miesiąc temu
Na św. Mikołaja czereśnie rosły jeszcze w latach 70- tych. Do dzisiaj przetrwało tylko jedno drzewo - prawie przy moście.Objadaliśmy się tymi ulicznymi czereśniami do wzdęcia, mimo że w domu owoców nie brakowało. Oprócz tego mieliśmy jeszcze na Przedmieściu morwy - pychota - białe i czarne. Cztery drzewa stoją do dziś, ale nie mówię o tym głośno, bo jest to już jedyny smak dawnej Mikołajowej.
aż tak przykryta ta tablica ?? teraz jesień to widać lecz kilka tygodni temu ?
To juz troche dawno,ale za czasow pana Kluziaka tych dzikich zarosli nie bylo i tablica byla widoczna.Tym zdjeciem chcialem zadokumemtowac ze ostrzeszowskie drogownictwo posiadalo wlasna szkolke drzew i pokazac gdzie "zawsze" byla w moim pojeciu i za moich czasow.mamy nowy temat drogi w ostrzeszowskim ktore czesciowo sa do porownania z drogami opisanymi przez X.Fabisza(bo przez skrot X. pisano) a dzisiaj piszemy ks.Fabisz
Jeszcze po wojnie mielismy drogi obsadzone drzewami czeresni i jaden z takich odcinkow drogi wydzierzawiony byl prze rodzine Wrobel.Oczywiscie w czasie dojrzewania bylo pilnowanie na rowerach byli chetni nie wiedzac ze te czeresnie praktycznie byly kupione.No ale wtedy jeszcze nie bylo Warszawy ani Syrenki mowa o autach wiec i owoc jadlo sie z drzewa.
Kiedys prosilem jewdnego z dziejowiczow by o tej szkolce troche napisal,moze to zdjecie go zmobilizuje.jak dotad wiemy ze sa tam trudnosci z woda gruntowa.
Na św. Mikołaja czereśnie rosły jeszcze w latach 70- tych. Do dzisiaj przetrwało tylko jedno drzewo - prawie przy moście.Objadaliśmy się tymi ulicznymi czereśniami do wzdęcia, mimo że w domu owoców nie brakowało. Oprócz tego mieliśmy jeszcze na Przedmieściu morwy - pychota - białe i czarne. Cztery drzewa stoją do dziś, ale nie mówię o tym głośno, bo jest to już jedyny smak dawnej Mikołajowej.