A ja bym sie bil ze tylko jedna pompa byla!!!!! Teraz widze dwie.Zdjecie jest fantastyczne widziec je na sesji bylo tym dla czego warto bylo 650 kilometrow jechac.Nie wspomne juz przez skromnosc o innych....
coolay14 years, 10 months ago
Zdjęcie mnie też powaliło, syf totalny heheheheh, widok z narożnika mojej kamienicy z balkonu, albo z dachu. Ratusz wygląda jakby w Ostrzeszowie na Rynku jakaś powódź kiedyś zawitała. Drugie ujęcie z przodu również masakra.
Tym zdjeciem jestem osobiscie bardzo poruszony.Na pierwszym planie sa "ustaplowane wanki"w tym miejscu chcialbym pisac gwara ale moje klawisze nie pozwalaja. Wanki,beczki,i inna drobnica bednarska.Nic wielkiego a jednak.Jest to wystawka bednarza Pieluchy pozniej Pieluszynski mieszkajacy ul.Przesmyk 2 Domostwo,ogrod,warsztat przestal istniec wszystko rozebrane przebudowane slad tylko w dwoch glowach a moze kilku wiecej.Jedynym sladem innego rodzaju jest drzeworyt p.Serbenskiego pt.Podworze u bednarza. Na tym zdjeciu brakuje mi bardzo corki czyli pani Gabrysi ktora normalnie te wyroby sprzedawala a po wojnie prowadzila sama bednarstwo majac wyksztalcenie mistrza bednarskiego jakos jestem dziwnie pewny ze byla jedyna kobieta z takim wyksztalceniem.Miala tez czeladnika i uczniow zawodu to jasne ale pani Gabrysia miala tez psa ktory nazywal sie BUREK.Kudlaty "glupi" kundel.Normalnie w domu gospodarstwo domowe prowadzila pani Mierzwiakowa czyci mowlo sie "Mierzwioczka" .Pewnej niedzieli nieupilnowal psa Burka i te czmychnal z domu i poszedl na poszukiwanie PANI. A ze psisko PANI obyczaje znalo??? znalazl pania w kosciele Chrystusa Krola modlaca sie na Mszy sw.Znalazlszy pania w kosciele psisko sie ucieszylo i pania powitalo.Oczywiscie bylo to latem.Wiadomo pani Gabrysia w pospiechu kosciol opuscila....i teraz kiedy spotykam sie z Kazia O.we Wroclawiu to przypominamy sobie takie pierdoly i mamy radosc jak wtedy w dziecinstwie. I te "wanki" niejednemu ostrzeszowiakowi sobotnia kapiel rodziny musza przypomniecl.Wnoszonao je najczesciej do kuchni jasne na piecu byla zagrzana woda do kapieli.Im wieksza rodzina tym szybciej musieli sie kapac bo inaczej woda wystygla.
Mysle ze widze na beczce "stolnice" i obok prawdziwy wymborek. Jeszcze jedno te wyroby bednarskie w coraz mniejszym roznorodnosci asortymentu byly sprzedawane na targu ktory sie odbywal na obecnym terenie postoju autobusow.Na koncu juz tylko beczki ale miala tez wieksze zlecenia z zakladow prztworow spozywczych. Pani Gabrysie po wojnie wyszla za maz i nazywala sie Cieslak.Jej maz byl spoza Ostrzeszowa mysle ze pochodzil lub przebywal na Slasku(moze to glupie przypuszczenie) ale czesto w gronie znajomych pana Korintha (miejscowego ogrodnika) grywal w Skata.W tym miejscu przemilcze moje zamilowanie do gry w karty z uwagi na grozbe obnizenia oceny z zachowania moj "wychowawca" zyje wiec musze temat bardzo ostroznie traktowac.Zreszta u p.Korintha nie tylko Skat odchodzil, nieraz bylo tez kilka stolikow.
Ratusz z tej strony rzadko można było zobaczyć na zdjęciach z tatmtych czasów. Super zdjęcie.
A ja bym sie bil ze tylko jedna pompa byla!!!!!
Teraz widze dwie.Zdjecie jest fantastyczne widziec je na sesji bylo tym dla czego warto bylo 650 kilometrow jechac.Nie wspomne juz przez skromnosc o innych....
Zdjęcie mnie też powaliło, syf totalny heheheheh, widok z narożnika mojej kamienicy z balkonu, albo z dachu. Ratusz wygląda jakby w Ostrzeszowie na Rynku jakaś powódź kiedyś zawitała. Drugie ujęcie z przodu również masakra.
No właśnie, ciekawe skąd te charakterystyczne zniszczenia elewacji ? Powodzi nigdy nie było, czyżby zima sroga zasypała ratusz do połowy ??
Tym zdjeciem jestem osobiscie bardzo poruszony.Na pierwszym planie sa "ustaplowane wanki"w tym miejscu chcialbym pisac gwara ale moje klawisze nie pozwalaja.
Wanki,beczki,i inna drobnica bednarska.Nic wielkiego a jednak.Jest to wystawka bednarza Pieluchy pozniej Pieluszynski mieszkajacy ul.Przesmyk 2 Domostwo,ogrod,warsztat przestal istniec wszystko rozebrane przebudowane slad tylko w dwoch glowach a moze kilku wiecej.Jedynym sladem innego rodzaju jest drzeworyt p.Serbenskiego pt.Podworze u bednarza.
Na tym zdjeciu brakuje mi bardzo corki czyli pani Gabrysi ktora normalnie te wyroby sprzedawala a po wojnie prowadzila sama bednarstwo majac wyksztalcenie mistrza bednarskiego jakos jestem dziwnie pewny ze byla jedyna kobieta z takim wyksztalceniem.Miala tez czeladnika i uczniow zawodu to jasne ale pani Gabrysia miala tez psa ktory nazywal sie BUREK.Kudlaty "glupi" kundel.Normalnie w domu gospodarstwo domowe prowadzila pani Mierzwiakowa czyci mowlo sie "Mierzwioczka" .Pewnej niedzieli nieupilnowal psa Burka i te czmychnal z domu i poszedl na poszukiwanie PANI. A ze psisko PANI obyczaje znalo??? znalazl pania w kosciele Chrystusa Krola modlaca sie na Mszy sw.Znalazlszy pania w kosciele psisko sie ucieszylo i pania powitalo.Oczywiscie bylo to latem.Wiadomo pani Gabrysia w pospiechu kosciol opuscila....i teraz kiedy spotykam sie z Kazia O.we Wroclawiu to przypominamy sobie takie pierdoly i mamy radosc jak wtedy w dziecinstwie.
I te "wanki" niejednemu ostrzeszowiakowi sobotnia kapiel rodziny musza przypomniecl.Wnoszonao je najczesciej do kuchni jasne na piecu byla zagrzana woda do kapieli.Im wieksza rodzina tym szybciej musieli sie kapac bo inaczej woda wystygla.
Mysle ze widze na beczce "stolnice" i obok prawdziwy wymborek.
Jeszcze jedno te wyroby bednarskie w coraz mniejszym roznorodnosci asortymentu byly sprzedawane na targu ktory sie odbywal na obecnym terenie postoju autobusow.Na koncu juz tylko beczki ale miala tez wieksze zlecenia z zakladow prztworow spozywczych.
Pani Gabrysie po wojnie wyszla za maz i nazywala sie Cieslak.Jej maz byl spoza Ostrzeszowa mysle ze pochodzil lub przebywal na Slasku(moze to glupie przypuszczenie) ale czesto w gronie znajomych pana Korintha (miejscowego ogrodnika) grywal w Skata.W tym miejscu przemilcze moje zamilowanie do gry w karty z uwagi na grozbe obnizenia oceny z zachowania moj "wychowawca" zyje wiec musze temat bardzo ostroznie traktowac.Zreszta u p.Korintha nie tylko Skat odchodzil, nieraz bylo tez kilka stolikow.