można zobaczyć czym się dzieci bawiły w tamtych czasach
wipel15 lat, 5 miesięcy temu
Zupełnie zniknął z krajobrazu zabawkowego ten zestaw: kółeczko i patyczek. Dzięki zręczności toczyło się kołko, odpowiednio dotykając je kijkiem. Podobny los spotkał palanta i jego ostrzeszowską odmianę sztekla.
W wykonaniu mojej babci była to fajerka i patyk. A co do palanta to muszę zaprotestować. Jeszcze kilka lat temu grało się na boisku na os. Piastów!
wipel15 lat, 5 miesięcy temu
Zapaleńców nie brakowalo i w moich czasach, nawet w pewnym momencie /lata 80-te/ poznańska firma "Points" M.Makieły wypuściła na rynek zestawy do gry w palanta, licząc, że ta gra się odrodzi. Niestety!Jest jednak gdzieś w Wielkopolsce miasteczko lub wieś, gdzie raz do roku grają całe rodziny - na publicznej drodze zresztą.
Od lewej;Zb.Blok,Milkowski, xxx,xxx,Szmaj,xxx,Cz.Kurka(w mundurku harc.)Cz.Zawadzki dzisiaj os.Zamkowe xxx, Zaremba Urszula(dzisiaj Niemcy)ostatnia byc moze Marysia Michalak dzisiaj Czajkowska??? jak sie patyczki nazywaly nie pamietam.
lilka115 lat, 5 miesięcy temu
Ile ja się nagrałam w sztekla na Stawku! W końcu lat pięćdziesiątych ten plac był wybrukowany. Wszystkie okoliczne dzieciaki po południu przychodziły, żeby się pobawić. Dzisiaj nazwy tej gry ostrzeszowskie dzieci nie znają.
wipel15 lat, 5 miesięcy temu
Lilka1, proszę opisać mecz sztekla. Podać zasady.Przyda się dla potomności
m_soko15 lat, 5 miesięcy temu
ta gra to SERSO
WLODEK4615 lat, 4 miesiące temu
Gra w sztekla polegała na tym,że rysowało się kijem na piasku koło i przed kołem w odległości 3 m poprzeczną linię.Do tej gry wystarczyły dwie osoby(ale mogło być ich więcej).Do samej już gry potrzebny był duży kij oraz mały.Dużym kijem zawodnik,który stał w środku koła wybijał tan mały kij.Jednak ten mały kij musiał być wybity poza poprzeczną linię,bo inaczej wybicie było nie ważne.Zawodnik stojący w polu miał obowiązek złapać ten wybity kij.W tedy jak złapał liczyły mu się punkty w zależności,którą ręką złapał.Następnie zawodnik w polu musiał tym kijkiem trafić w pole koła,a ten w kole musiał do tego nie dopuścić więc musiał go wybić jak najdalej.Jak się udało wybić to trzeba było wybijać jak najdalej i dodatkowo miał wybijający trzy próby podbicia kijka wybijając go jeszcze dalej.Po trzecim podbiciu liczyło się ile kroków jest do koła.I to były zdobyte punkty.Może coś pominąłem ale tak to wyglądało.
można zobaczyć czym się dzieci bawiły w tamtych czasach
Zupełnie zniknął z krajobrazu zabawkowego ten zestaw: kółeczko i patyczek. Dzięki zręczności toczyło się kołko, odpowiednio dotykając je kijkiem. Podobny los spotkał palanta i jego ostrzeszowską odmianę sztekla.
W wykonaniu mojej babci była to fajerka i patyk. A co do palanta to muszę zaprotestować. Jeszcze kilka lat temu grało się na boisku na os. Piastów!
Zapaleńców nie brakowalo i w moich czasach, nawet w pewnym momencie /lata 80-te/ poznańska firma "Points" M.Makieły wypuściła na rynek zestawy do gry w palanta, licząc, że ta gra się odrodzi. Niestety!Jest jednak gdzieś w Wielkopolsce miasteczko lub wieś, gdzie raz do roku grają całe rodziny - na publicznej drodze zresztą.
Od lewej;Zb.Blok,Milkowski, xxx,xxx,Szmaj,xxx,Cz.Kurka(w mundurku harc.)Cz.Zawadzki
dzisiaj os.Zamkowe xxx, Zaremba Urszula(dzisiaj Niemcy)ostatnia
byc moze Marysia Michalak dzisiaj Czajkowska???
jak sie patyczki nazywaly nie pamietam.
Ile ja się nagrałam w sztekla na Stawku! W końcu lat pięćdziesiątych ten plac był wybrukowany. Wszystkie okoliczne dzieciaki po południu przychodziły, żeby się pobawić. Dzisiaj nazwy tej gry ostrzeszowskie dzieci nie znają.
Lilka1, proszę opisać mecz sztekla. Podać zasady.Przyda się dla potomności
ta gra to SERSO
Gra w sztekla polegała na tym,że rysowało się kijem na piasku koło i przed kołem w odległości 3 m poprzeczną linię.Do tej gry wystarczyły dwie osoby(ale mogło być ich więcej).Do samej już gry potrzebny był duży kij oraz mały.Dużym kijem zawodnik,który stał w środku koła wybijał tan mały kij.Jednak ten mały kij musiał być wybity poza poprzeczną linię,bo inaczej wybicie było nie ważne.Zawodnik stojący w polu miał obowiązek złapać ten wybity kij.W tedy jak złapał liczyły mu się punkty w zależności,którą ręką złapał.Następnie zawodnik w polu musiał tym kijkiem trafić w pole koła,a ten w kole musiał do tego nie dopuścić więc musiał go wybić jak najdalej.Jak się udało wybić to trzeba było wybijać jak najdalej i dodatkowo miał wybijający trzy próby podbicia kijka wybijając go jeszcze dalej.Po trzecim podbiciu liczyło się ile kroków jest do koła.I to były zdobyte punkty.Może coś pominąłem ale tak to wyglądało.