Lata pięćdziesiąte (?), plac Kazimierza. Widoczny sklep spożywczy a właściwie wielobranżowy Jana Worymy. W drzwiach stoi Ludwika-żona właściciela i Stefan Spychalski ojciec pani Ludwiki. Ze zbiorów rodziny Worymów.
Marek Kluziak - Był to sklep wielobranżowy, gdzie można było kupić niemal wszystko (tzw. "mydło i powidło"). Tak, odczuwało się tam całą gamę przeróżnych zapachów. Z zapachem np. solonych śledzi w beczkach mieszał się charakterystyczny, specyficzny zapach nafty, którą można było kupić tam do jeszcze wtedy często używanych lamp naftowych. W tamtych latach nie we wszystkich domostwach był prąd, a w tych co był, często był wyłączany, czasami nawet na kilka dni. Lampy naftowe cieszyły się więc dużą popularnością, a co za tym idzie, sklep Pana Jana Worymy również. Ku pamięci.
Ula Barańska - Pamiętam, jak wynosiłam z domu wszystkie butelki po occie, mleku, oliwie i sprzedawałam, aby przejechać się na karuzeli, która gościła raz w roku na Placu Kazimierza.
Andrzej Koterba - Mamy podobne opinie. Zapach śledzi i nafty która była w beczce z taką specjalna pompką. Kupowałem dla znajomych co mieszkali za torami na Kępno. Z okna widziałem duży orzech oraz skrzynki z butelkami. Mamy dużo wspomnień. Czy pamiętacie magiel? Pozdrawiam.
Władysław Jerzyk - Pamiętam, przed sklepem stały beczki ze śledziami, kapustą kiszoną i ogórkami, no i te duże lizaki, oranżada, lemoniada. Pozdrawiam Ostrzeszów.
Marek Kluziak - Był to sklep wielobranżowy, gdzie można było kupić niemal wszystko (tzw. "mydło i powidło"). Tak, odczuwało się tam całą gamę przeróżnych zapachów. Z zapachem np. solonych śledzi w beczkach mieszał się charakterystyczny, specyficzny zapach nafty, którą można było kupić tam do jeszcze wtedy często używanych lamp naftowych. W tamtych latach nie we wszystkich domostwach był prąd, a w tych co był, często był wyłączany, czasami nawet na kilka dni. Lampy naftowe cieszyły się więc dużą popularnością, a co za tym idzie, sklep Pana Jana Worymy również. Ku pamięci.
Ula Barańska - Pamiętam, jak wynosiłam z domu wszystkie butelki po occie, mleku, oliwie i sprzedawałam, aby przejechać się na karuzeli, która gościła raz w roku na Placu Kazimierza.
Andrzej Koterba - Mamy podobne opinie. Zapach śledzi i nafty która była w beczce z taką specjalna pompką. Kupowałem dla znajomych co mieszkali za torami na Kępno. Z okna widziałem duży orzech oraz skrzynki z butelkami. Mamy dużo wspomnień. Czy pamiętacie magiel? Pozdrawiam.
Władysław Jerzyk - Pamiętam, przed sklepem stały beczki ze śledziami, kapustą kiszoną i ogórkami, no i te duże lizaki, oranżada, lemoniada. Pozdrawiam Ostrzeszów.
Stanisław Wężyk - Bywałem tam wielokrotnie. Moja siostra Wisia, pomagała w obsłudze klientów zawsze w każdy czwartek na przełomie lat 40/50.