W szkole religia była do 1959 roku. Od roku szkolnego 1959/60 w tych salkach. Wówczas religię szkolną i przedszkolną w najmłodszych klasach prowadziła siostra Aldona. W tych salkach odbywały się także zbiórki ministrantów.
a myslalem robiac to zdjecie ze nikt nic nie napisze. No coz w latach 195x nauka do pierwszej Komunii Sw. odbywala sie w kosciele farnym. Sama Komunia z uewagi na ilosc ludzi zwiazanych z tyn wydarzeniem odbywala sie w Kosciele Chrystusa Krola.W latach 195x przebudowano pomieszczenia gospodarcze na salke katechetyczna i patrzac na zdjecie po prawej stronie powstalo rowniez boisko do pilki siatkowej(siatkowki) powiezdzmy dla ministrantow ale i inni je uzywali.Oczywiscie w szkolach podstawowych religi do 1957 nie bylo wiec w tej salce odbywala sie nauka ktora w moim przypadku prowadzil jeden z wikariuszy parafi.Na temat tych nauk i naszego zachowania nie bede wspominal na tym miejscu.Powiem ze w salce byly lawki koscielne wiec aby cos zapisac trzeba bylo pojsc na kolana i na siedzeniu lawki mozna bylo rozlozyc zeszyt i cos zapisac. Po roku 1957 jako harcerze zaczelismy te salke wykorzystywac w czasie trzymania warty przy grobie Chrystusa.To znaczy wartowniczki 2 i wartownikow 2 stalo przy grobie natomiast na salce mialy byc tylko osoby czekajace na zmiane jak i dowodzacy warta i werblista.Warta byla nieustanna od piatku do rezorekcji w niedziele.oczywiscie praktycznie salka byla caly czas pelna,pelna smiechu i harcerskiego gwaru.tylko brakowalo ogniska i ulubionych piosenek.Zmarnowani niewyspani dzieki tlokowi ludzi na rezorekcji trzymalismy sie jeszcze na nogach ale bylismy szczesliwi.u niektorych punktowalo sie bardzo pozytywnie inni tez uhonorowali kolejna ocena niedostateczna w dzienniku.To bylo takie "sympatyczne" otrzymujesz kolejna ocene niedostateczna... takie wycedzone przez zeby ze cala klasa przestawala oddychac kto bedzie nastepny. Byc moze tym pierwszym moim katecheta byl ks.Antosz, pamietam ze mial srebrna "lufke" do papierosow i w siatke gral z papierosem w tejze lufce. Musze jeszcze dopisac ze w godzinach nocnych strsze kobiety ktore przyszly i przyniosly sobie koc by na zimnej lawce nie siedziec moze nawet byly to wielkie chusty z dlugimi frendzlami spiewaly wielkopostne stare piesni i do tego gwara a moze tylko czyms w rodzaju gwary,najczesciej byly to panie z okolic ul.Grabowskiej i ul.Sw.Mikolaja. Dodam ze przed Wielkanoca chodzilo sie 2x dziennie z "klekotkami" ktore skladaly sie z grzechotki "zur,zur" i klekotki "polewa" czyli wolalo sie zur.zur,polewa.Grupa chlopakow ministrantow najczesciej szla od Fary do Klasztorku o ile dobrze pamietam?? kto wie? a kto wie lepiej niech napisze.
buleczka13 years, 11 months ago
To znaczy, że w szkole religia była w latach szkolnych 1957/58 i 58/59. Boisko było po prawej stronie - także młodsi księża dobrze i chętnie grali w piłkę siatkową. Z klekotkami chodziło się od kościoła do kościoła i każdy z nich obchodziło się trzy razy dookoła. Z klasztorkiem był kłopot...
coolay13 years, 11 months ago
No cóż mnie też wypadło tam się nauczac, chociaż swą edukację katechetyczną zakończyłem bardzo szybko bo w 6-stej klasie (bardzo wczesnie zacząłem wyznawac ateizm:)), to pamiętam czasy kiedy tam śmigaliśmy, nie pamiętam już imion sióstr z wyjątkien siostry Cecylii, naprawdę cudowna osoba, zniknęła potem dośc szybko. Pamiętam również księdza Hołosia (chyba tak się pisze jego nazwisko), wtedy rownież nierozłączny z papierosem, generalnie trochę przez mgłę, ale co nieco pamiętam. Czesto w oczekiwaniu na lekcję graliśmy w pilę, albo z boku, przy wychodkach popalaliśmy fajeczki, wesoło było. Nie wiem może sie myle, ale kojarza mi sie jakies kury tudziez inny drób biegający za płotkiem, jakis sad owocowy i wieczny burdel w parku przykoscielnym, z którym do dzisiaj nikt nie zrobil porzadku, a to takie piekne miejsce, gdzies w centrum znajduje sie chyba nawet cos na ksztalt fontanny, alejki, pozostałosci po ławkach, najbardziej zadrzewiony chyba fragment centrum miasta. Wygląda tam jak w rezerwacie przyrody jak coś pizgnie tak leży, nie wspominam o tysiącach "cwiorteczek" wrzucanych przez ogrodzenie przez "smakoszy" spożywających na ul. Farnej. :)
WLODEK4613 years, 11 months ago
Ja mam oceny z religii na świadectwach szkolnych rok 1956/57 oraz 1957/58.
Slyszalem o problemie pustych"cwiorteczek".Coolay,wiesz to taka demokracja wypic i pizgnac komus w ogrod.Widzialem tez sam "inteligent" co butelke mial po amerykansku w torebce papierowej widac dawno temu byl w kinie.Idzmy dalej Wlasciciel ogrodu skrzetnie te obce smieci zbiera i wyrzuca do kubla.Kubly wywoza ludzie i co? i krotko pozniej jest mozliwe ze w miescie powstaja nowinki ile ta czy ten tygodniowo wypijaja!!!No bo skoro tyle butelek odstawia tygodniow to musi zdrowo pic.Ta wypowiedz to nie moj wymysl lecz zaslyszane w Ostrzeszowie ale Ci panowie ktorzy pewnego dnia pragnienie z torebki papierowej gasili byli niezmiernie grzeczni.Po zaparkowaniu auta na placu jak wysiadlem to grzecznie pytali czy mnie ich posilek przeszkadza??
łe ja bym powiedział że zachowali się po chamsku bo nie poczęstowali ;)
coolay13 years, 11 months ago
No cóż, problemu popijania w tym miejscu nie przeskoczymy, takie życie, pały musiałyby tamtędy przejeżdżać co 2 min.:), chłopaki nie robią nikomu krzywdy w sensie dosłownym, więc nie jest tak źle.:)
Grzechotki i klekotki. Jak to opisac? miarowo rozbrzmiewaly dwa x grzechotki i po nich klekotki grupa chlopakow szla powiedzmy 3 x wokol kosciola po tych trzech okrazeniach nastepowal klkuminutowy galimytjas dzwieku bez rytmu bez skladu bez ladu.Te "instrumenty" byly tez uzywane w czasie uroczystosci w kosciele od wielkiego czwartku do niedzielnej rezurekcji. Byc moze byly czy sa to instrumenty sredniowieczne brak mi rozeznania ale takie grzechotki spotkalem kilka razy na jarmarkach"sredniowiecznych" tutaj w Niemczech.oczywwiscie przypomnialem sobie tamte czasy.Dzisiaj takie grzechotki w innych formatach uzywaja tez kibice pilki noznej na stadionach.Jesli byloby faktem pochodzenie sredniowieczne no to mialoby ladny europejski zasieg i to onegdaj bez internetu. Druga ciekawostka to foremka do baranka wielkanocnego tez spotkalem gdzie w Harzu na jarmarku sredniowiecznym.te foremke kupilem i od tamtego czasu zawsze mamy baranka na stole wielkanocnym a oczy i uszy robi barankowi moja corka Ciekawe czy ten zwyczaj z grzechotkami w Ostrzeszowie przetrwal kolodzieja na ul.sw.Mikolaja juz niema wiec kto taka grzechotke potrafi zrobic??? Jesli ten komentarz babcia z Poznania czyta to babcu traktorkami sie jeszcze pobawimy ale klekotka i grzechotka NIE.Baw sie z Markiem.
W szkole religia była do 1959 roku. Od roku szkolnego 1959/60 w tych salkach. Wówczas religię szkolną i przedszkolną w najmłodszych klasach prowadziła siostra Aldona. W tych salkach odbywały się także zbiórki ministrantów.
a myslalem robiac to zdjecie ze nikt nic nie napisze.
No coz w latach 195x nauka do pierwszej Komunii Sw. odbywala sie w kosciele farnym.
Sama Komunia z uewagi na ilosc ludzi zwiazanych z tyn wydarzeniem odbywala sie w Kosciele Chrystusa Krola.W latach 195x przebudowano pomieszczenia gospodarcze na salke katechetyczna i patrzac na zdjecie po prawej stronie powstalo rowniez boisko do pilki siatkowej(siatkowki) powiezdzmy dla ministrantow ale i inni je uzywali.Oczywiscie w szkolach podstawowych religi do 1957 nie bylo wiec w tej salce odbywala sie nauka ktora w moim przypadku prowadzil jeden z wikariuszy parafi.Na temat tych nauk i naszego zachowania nie bede wspominal na tym miejscu.Powiem ze w salce byly lawki koscielne wiec aby cos zapisac trzeba bylo pojsc na kolana i na siedzeniu lawki mozna bylo rozlozyc zeszyt i cos zapisac.
Po roku 1957 jako harcerze zaczelismy te salke wykorzystywac w czasie trzymania warty przy grobie Chrystusa.To znaczy wartowniczki 2 i wartownikow 2 stalo przy grobie natomiast na salce mialy byc tylko osoby czekajace na zmiane jak i dowodzacy warta i werblista.Warta byla nieustanna od piatku do rezorekcji w niedziele.oczywiscie praktycznie salka byla caly czas pelna,pelna smiechu i harcerskiego gwaru.tylko brakowalo ogniska i ulubionych piosenek.Zmarnowani niewyspani dzieki tlokowi ludzi na rezorekcji trzymalismy sie jeszcze na nogach ale bylismy szczesliwi.u niektorych punktowalo sie bardzo pozytywnie inni tez uhonorowali kolejna ocena niedostateczna w dzienniku.To bylo takie "sympatyczne" otrzymujesz kolejna ocene niedostateczna... takie wycedzone przez zeby ze cala klasa przestawala oddychac kto bedzie nastepny.
Byc moze tym pierwszym moim katecheta byl ks.Antosz, pamietam ze mial srebrna "lufke" do papierosow i w siatke gral z papierosem w tejze lufce.
Musze jeszcze dopisac ze w godzinach nocnych strsze kobiety ktore przyszly i przyniosly sobie koc by na zimnej lawce nie siedziec moze nawet byly to wielkie chusty z dlugimi frendzlami spiewaly wielkopostne stare piesni i do tego gwara a moze tylko czyms w rodzaju gwary,najczesciej byly to panie z okolic ul.Grabowskiej i ul.Sw.Mikolaja.
Dodam ze przed Wielkanoca chodzilo sie 2x dziennie z "klekotkami"
ktore skladaly sie z grzechotki "zur,zur" i klekotki "polewa" czyli wolalo sie zur.zur,polewa.Grupa chlopakow ministrantow najczesciej szla od Fary do Klasztorku o ile dobrze pamietam?? kto wie? a kto wie lepiej niech napisze.
To znaczy, że w szkole religia była w latach szkolnych 1957/58 i 58/59. Boisko było po prawej stronie - także młodsi księża dobrze i chętnie grali w piłkę siatkową. Z klekotkami chodziło się od kościoła do kościoła i każdy z nich obchodziło się trzy razy dookoła. Z klasztorkiem był kłopot...
No cóż mnie też wypadło tam się nauczac, chociaż swą edukację katechetyczną zakończyłem bardzo szybko bo w 6-stej klasie (bardzo wczesnie zacząłem wyznawac ateizm:)), to pamiętam czasy kiedy tam śmigaliśmy, nie pamiętam już imion sióstr z wyjątkien siostry Cecylii, naprawdę cudowna osoba, zniknęła potem dośc szybko. Pamiętam również księdza Hołosia (chyba tak się pisze jego nazwisko), wtedy rownież nierozłączny z papierosem, generalnie trochę przez mgłę, ale co nieco pamiętam. Czesto w oczekiwaniu na lekcję graliśmy w pilę, albo z boku, przy wychodkach popalaliśmy fajeczki, wesoło było. Nie wiem może sie myle, ale kojarza mi sie jakies kury tudziez inny drób biegający za płotkiem, jakis sad owocowy i wieczny burdel w parku przykoscielnym, z którym do dzisiaj nikt nie zrobil porzadku, a to takie piekne miejsce, gdzies w centrum znajduje sie chyba nawet cos na ksztalt fontanny, alejki, pozostałosci po ławkach, najbardziej zadrzewiony chyba fragment centrum miasta. Wygląda tam jak w rezerwacie przyrody jak coś pizgnie tak leży, nie wspominam o tysiącach "cwiorteczek" wrzucanych przez ogrodzenie przez "smakoszy" spożywających na ul. Farnej. :)
Ja mam oceny z religii na świadectwach szkolnych rok 1956/57 oraz 1957/58.
Slyszalem o problemie pustych"cwiorteczek".Coolay,wiesz to taka demokracja wypic i pizgnac komus w ogrod.Widzialem tez sam "inteligent" co butelke mial po amerykansku w torebce papierowej widac dawno temu byl w kinie.Idzmy dalej Wlasciciel ogrodu skrzetnie te obce smieci zbiera i wyrzuca do kubla.Kubly wywoza ludzie i co? i krotko pozniej jest mozliwe ze w miescie powstaja nowinki ile ta czy ten tygodniowo wypijaja!!!No bo skoro tyle butelek odstawia tygodniow to musi zdrowo pic.Ta wypowiedz to nie moj wymysl lecz zaslyszane w Ostrzeszowie ale Ci panowie ktorzy pewnego dnia pragnienie z torebki papierowej gasili byli niezmiernie grzeczni.Po zaparkowaniu auta na placu jak wysiadlem to grzecznie pytali czy mnie ich posilek przeszkadza??
łe ja bym powiedział że zachowali się po chamsku bo nie poczęstowali ;)
No cóż, problemu popijania w tym miejscu nie przeskoczymy, takie życie, pały musiałyby tamtędy przejeżdżać co 2 min.:), chłopaki nie robią nikomu krzywdy w sensie dosłownym, więc nie jest tak źle.:)
Wracając do parku przy probostwie: fajnie by było posprzątać ten kawałek ogrodu, tam koło fontanny - piękne miejsce.
Grzechotki i klekotki.
Jak to opisac? miarowo rozbrzmiewaly dwa x grzechotki i po nich klekotki grupa chlopakow szla powiedzmy 3 x wokol kosciola po tych trzech okrazeniach nastepowal klkuminutowy galimytjas dzwieku bez rytmu bez skladu bez ladu.Te "instrumenty" byly tez uzywane w czasie uroczystosci w kosciele od wielkiego czwartku do niedzielnej rezurekcji. Byc moze byly czy sa to instrumenty sredniowieczne brak mi rozeznania ale takie grzechotki spotkalem kilka razy na jarmarkach"sredniowiecznych" tutaj w Niemczech.oczywwiscie przypomnialem sobie tamte czasy.Dzisiaj takie grzechotki w innych formatach uzywaja tez kibice pilki noznej na stadionach.Jesli byloby faktem pochodzenie sredniowieczne no to mialoby ladny europejski zasieg i to onegdaj bez internetu.
Druga ciekawostka to foremka do baranka wielkanocnego tez spotkalem gdzie w Harzu na jarmarku sredniowiecznym.te foremke kupilem i od tamtego czasu zawsze mamy baranka na stole wielkanocnym a oczy i uszy robi barankowi moja corka
Ciekawe czy ten zwyczaj z grzechotkami w Ostrzeszowie przetrwal kolodzieja na ul.sw.Mikolaja juz niema wiec kto taka grzechotke potrafi zrobic???
Jesli ten komentarz babcia z Poznania czyta to babcu traktorkami sie jeszcze pobawimy ale klekotka i grzechotka NIE.Baw sie z Markiem.