pp.Adamscy.Pani Adamska bardzo drobniutka kobieta o nieslychanie przyjaznej i usmiechnietej naturze.Mieli chyba dwoje dzieci.Corka byla nieslychanie sliczna dziewczyna.Niestety w Dobrej na obozie harcerskim zakochala sie w dh.Mieczyslawie Czajkowskim i zakonczylo sie pieknym slubem ja poszedlem z kwitkiem(mialem chyba wtedy 5 lat). Mieszkaja w Gdansku. Mlodszy brat pani (dzisiaj) Czajkowskiej niestety zmarl.
lilka115 lat, 4 miesiące temu
Ze wzruszenia aż mi dech zaparło. W tym bydynku, na piętrze urodziłam się. W mansardzie była kuchnia, okna z pokoju wychodziły na wąską uliczkę. Moja mama z p. Kostrzewową mogły sobie rękę podać, tak było blisko. Państwo Adamscy mieli troje dzieci - córkę i dwóch synów. Kazia jest moją chrzestną. Też pamiętam jej ślub, szczególnie podobało mi się, jak były tłuczone kamienne garnki i szkło na szczęście. Tego fajnego zwyczaju niestety już nie ma. Pamiętam też, jak Tadeusz z moim bratem przywiązali mnie za warkocze do słupka przy schodach wejściowych na piętro i jeszcze jak zimą przywiązali psa - wilczura p. Adamskich (Dingo - potężny, wiadomo czym był karmiony) do sanek, żeby mnie woził po Stawku. Jaka była moja reakcja, można sobie wyobrazić!
Jeszcze dodam, że p. Adamski robił najlepsze na świecie parówki. Tego smaku nie zapomnę do końca swoich dni. Zawsze dostawałam w prezencie przed Wielkanocą i były niesione do święcenia. Dziękuję za umieszczenie tego zdjęcia.
_Hathor15 lat, 4 miesiące temu
zwyczaj tłuczenia szkła na szczęście jeszcze nie zaginoł i w Ostrzeszowie i nie tylko z tego co wiem jest kontynułowany
markvincent4715 lat, 4 miesiące temu
A na ówczesne parówki(kupowane m.in.u p.Adamskiej),w tamtych latach mało kto mówił inaczej jak knaczki.Dziś słowo to jest już archaizmem i obecne pokolenie raczej nie ma pojęcia,co ono oznaczało.
Nie wiem czy zwrócilićie uwagę, opisywany domek świetnie widać na tej fotce http://dziejeostrzeszowa.pl/galeria/foto/5/14
markvincent4715 lat, 4 miesiące temu
W pierwszym budynku po prawej stronie na parterze mieszkali państwo Gwiazdowie.Tam w latach 60-tych u jej córki Lusi spotykaliśmy się na słynnych wówczas prywatkach.Dalej,za sklepem pani Adamskiej w wysokim budynku z balkonem mieściła się pracownia fotograficzna pana Feige.Zresztą czynna do dziś,prowadzona przez córkę - panią Niesobską.Po lewej stronie natomiast,w niskim budynku z dwoma oknami,mieszkali państwo Kutowie.Więcej na ten temat mogłaby powiedzieć "lilka 1" właśnie.
A na końcu w tym wysokim budynku swoje rzeźnictwo prowadził kolega mego ojca p.Matuszak. W roku 1947 mieszkała tutaj także p.Szymańska moja szkolna wychowawczyni.
Ten budynek to tzw. "ruiny", oj działo się tam działo, te mury widziały różne rzeczy, niekoniecznie masarskie heheheheh
pp.Adamscy.Pani Adamska bardzo drobniutka kobieta o nieslychanie przyjaznej i usmiechnietej naturze.Mieli chyba dwoje dzieci.Corka byla nieslychanie sliczna dziewczyna.Niestety w Dobrej na obozie harcerskim zakochala sie w dh.Mieczyslawie Czajkowskim i zakonczylo sie pieknym slubem ja poszedlem z kwitkiem(mialem chyba wtedy 5 lat). Mieszkaja w Gdansku. Mlodszy brat pani (dzisiaj) Czajkowskiej niestety zmarl.
Ze wzruszenia aż mi dech zaparło. W tym bydynku, na piętrze urodziłam się. W mansardzie była kuchnia, okna z pokoju wychodziły na wąską uliczkę. Moja mama z p. Kostrzewową mogły sobie rękę podać, tak było blisko.
Państwo Adamscy mieli troje dzieci - córkę i dwóch synów. Kazia jest moją chrzestną. Też pamiętam jej ślub, szczególnie podobało mi się, jak były tłuczone kamienne garnki i szkło na szczęście. Tego fajnego zwyczaju niestety już nie ma.
Pamiętam też, jak Tadeusz z moim bratem przywiązali mnie za warkocze do słupka przy schodach wejściowych na piętro i jeszcze jak zimą przywiązali psa - wilczura p. Adamskich (Dingo - potężny, wiadomo czym był karmiony) do sanek, żeby mnie woził po Stawku. Jaka była moja reakcja, można sobie wyobrazić!
Jeszcze dodam, że p. Adamski robił najlepsze na świecie parówki. Tego smaku nie zapomnę do końca swoich dni. Zawsze dostawałam w prezencie przed Wielkanocą i były niesione do święcenia.
Dziękuję za umieszczenie tego zdjęcia.
zwyczaj tłuczenia szkła na szczęście jeszcze nie zaginoł i w Ostrzeszowie i nie tylko z tego co wiem jest kontynułowany
A na ówczesne parówki(kupowane m.in.u p.Adamskiej),w tamtych latach mało kto mówił inaczej jak knaczki.Dziś słowo to jest już archaizmem i obecne pokolenie raczej nie ma pojęcia,co ono oznaczało.
Nie wiem czy zwrócilićie uwagę, opisywany domek świetnie widać na tej fotce http://dziejeostrzeszowa.pl/galeria/foto/5/14
W pierwszym budynku po prawej stronie na parterze mieszkali państwo Gwiazdowie.Tam w latach 60-tych u jej córki Lusi spotykaliśmy się na słynnych wówczas prywatkach.Dalej,za sklepem pani Adamskiej w wysokim budynku z balkonem mieściła się pracownia fotograficzna pana Feige.Zresztą czynna do dziś,prowadzona przez córkę - panią Niesobską.Po lewej stronie natomiast,w niskim budynku z dwoma oknami,mieszkali państwo Kutowie.Więcej na ten temat mogłaby powiedzieć "lilka 1" właśnie.
A na końcu w tym wysokim budynku swoje rzeźnictwo prowadził kolega mego ojca p.Matuszak. W roku 1947 mieszkała tutaj także p.Szymańska moja szkolna wychowawczyni.